Dziś pogrzeb prof. Zbigniewa Religi. Pogrzeb świecki. Dość już napisano o jego wielkich zasługach, zarówno dla polskiej nauki, medycyny, jak i dla zwykłych ludzi. Są one niekwestionowane i z pewnością postać profesora zostanie przez nas zapamiętana jednoznacznie pozytywnie.
Mariaż z polityką nie był już tak spektakularny, lecz, jak to Profesor, również w tą działalność zaangażował całą swoją energię. To właśnie była jedna z głównych cech charakteru Zmarłego (oczywiście pogląd ten opieram na podstawie relacji osób, które go znały, bądź w wyniku moich obsewacji np. z TV).
Ateizm Profesora również jest rzeczą powszechnie znaną - sam o swoich poglądach mówił często, podkreślał je nawet w obliczu śmierci. Słuchając Jego wynurzeń na ten temat można odnieść wrażenie, że on nie tylko nie wierzył w Boga (jakikolwiek absolut). On wierzył, że Boga nie ma.
Jest to, moim zdaniem, różnica zasadnicza. "Ateizm" wielu ludzi wynika często z braku refleksji, bądź po prostu z lenistwa. W przypadku Profesora ten wybór był poprzedzony wieloma głębokimi refleksjami, o których często wspominał. Z pewnością żył On w zgodzie z własnym sumieniem.
Mimo, że świadomie odrzucił Boga, nauka KK nie może stwierdzić o jego potępieniu, wręcz przeciwnie, mówi o nadziei na zbawienie(http://www.dziennik.pl/opinie/article339705/Nie_wnosmy_trumny_ateisty_do_kosciola.html- polecam - wykładnia KK w krótki i przystępny sposób)
Ja osobiście również mam taką nadzieję. Nadzieję na Zbawienie dla Profesora dzięki nieskończonemu Miłosierdziu Bożemu i Jego nieskończonej Mądrości.
Naszła mnie dziś taka refleksja, że całe życie Religi to inteligentny plan Boży. O jego bezgranicznym zaangażowaniu we wszystko co robił napisałem w poprzednich akapitach. Być może brak łaski wiary był potrzebny po to, ażeby mógł służyć ludziom swoją mądrością lekarską i precyzyjną chirurgiczną dłonią? Być może, gdyby Pan dał Mu łaskę wiary, bez pamięci oddał by całe swoje życie Bogu? Różne drogi życiowe są nam dane. Ja myślę, że Profesor i za życia był bliżej Boga niż wielu wierzących.
